Miała szesnaście lat i mieszkała u babci, czekając aż ich dom wróci do siebie. Wiedziała już, jak łatwo wszystko odpływa, tamta noc zasiała w niej zimne ziarno niepewności, które długo jeszcze miało chwytać ją nagłym strachem bez powodu. Babcia parzyła herbatę i narzekała na dorosłych. Obie wymieniały się biżuterią kupioną w lumpeksach i na pchlich targach. Obie nosiły jej za dużo i to, że w każdą niedzielę chodziły do kościoła, nie zmieniało faktu, że wyglądały jak urocze czarownice.
:
:
Miała piętnaście lat i zapisywała bajki, które matka opowiadała jej przed snem w jej własnych legendarnych czasach. Ale znikały po angielsku, a język mamy, język szeptu i ciepła i klejących się oczu był zbyt intymny, żeby dało się go odczytać. I jej dziewczęcy zeszycik był prehistoryczną ruiną, samotnym wrakiem słownika, w którym pływały wyrazy, na próżno usiłując złapać połączenie, był jak przerwane nici, jak porozrywane podmorskie kable, jak...
:
:
Miała dwanaście lat i umierała na przeczytany gdzieś reportaż, teraz nie mówi się o cierpieniu na autyzm, ale autyzm skutecznie wyostrzał w niej ból. Zakopywała w ogrodzie puszki z pamiątkami po niej i po ludzkości. Zastanawiała się, jak to jest odchodzić na zawsze i co jest potem. Rysowała pustynie i cmentarze, szkielety mamutów i kości wieżowców. Tak jak kazała jej bardzo miła pani psycholog, skupiała się na tu i teraz, do jądra, do krzyku.
:
:
Nikt nie wie, jak kończy się bajka o kolibrze.
za: https://www.facebook.com/groups/cafepoesis/posts/557348993956578
redaktor prowadząca: Julia Kabowska