6 stycznia w Tatrach Słowackich było naprawdę niesamowicie! Cieszę się, że mogłam poznać Maciek Ciesielski osobiście i wspólnie zmierzyć się z tatrzańskimi ścianami.
Niezapomniane doświadczenie! Mam nadzieję, że dobrze opiszę kombinację drogi, ale jedno jest pewne – końcówka na "Pirani" M6+ dostarczyła mi ogromu adrenaliny! Pirania niemalże mnie połknęła... Dosłownie! Walka psychiczna i fizyczna, nie da się tego inaczej opisać. Zimowe wspinanie to zupełnie inna bajka –dla mnie dużo trudniejsze, ale za to jakie satysfakcjonujące.
Droga Slavkovsky Zub. Zaczęliśmy od „Dobre skutky”, potem przeszliśmy przez „Silvestrowy blus”, a po trudniejszych fragmentach wróciliśmy do „Dobre skutky”. Na koniec kluczowy wyciąg – Pirania M6+ (tak, ta "Piranha" ). Ostatni wyciąg z dołu wyglądał na groźny i rzeczywiście taki był przynajmniej dla mnie. Na początku na płycie nie było łatwo ruszyć, potem wpadłam w zacięcie, które na końcu zaczęło się przewieszać W połowie można było na chwilę zresetować się na półce, ale ja wolałam jak najszybciej stamtąd uciekać. To tam, w tym przewieszeniu, dziaba się zaklinowała, stopnie były słabe, ale z Bożą pomocą udało mi się dotrzeć do końca wyciągu. Potem już tylko kilka zjazdów i jesteśmy obok lodospadu Veverki.
Dzięki Maćku
za: https://www.facebook.com/raz.dwa.564/ (dostęp z dnia 6 stycznia 2025 r)